piątek, 14 lutego 2014

You ARRR my treasure








Walentynki. Można powiedzieć że jestem walentynkową dziewicą, ponieważ nigdy nie obchodziłam święta zakochanych. Były różne powody: bo to przejaw brutalnej ekspansji amerykańskich tradycji, bo to jawna dyskryminacja samotnych, bo to tylko kolejna okazja do napełniania portfeli rozmaitych handlarzy, a w ogóle to jako Słowianie powinniśmy celebrować Noc Kupały.

To pewnie prawda, ale zorientowałam się, dlaczego tak naprawdę nie lubię walentynek. Bo nigdy ich nie obchodzę. Nie dostaję kwiatów, czekoladek, nikt nie zaprasza mnie na randki. Konkubent mnie kocha i tak dalej, ale przecież to święto: jest przejawem brutalnej ekspansji amerykańskich tradycji, jawną dyskryminacją samotnych, kolejną okazją do napełniania portfeli rozmaitych handlarzy, a w ogóle to jako Słowianie powinniśmy celebrować Noc Kupały. Jako przeciwnicy tzw. komerchy zawsze z upodobaniem bojkotowaliśmy walentynkowe bale, zawzięcie wyśmiewaliśmy obściskujących się na ulicach ludzi z balonami w kształcie serc i sabotowaliśmy walentynkowe playlisty w lokalach.

Koniec z tym! Walentynkowy hejt był modny w latach 90'tych.Teraz jesteśmy tylko zgorzkniałymi maruderami. Prawda jest taka, że nawet najbardziej zagorzała feministka ucieszy się z pudełka czekoladek (chyba że nie toleruje czekolady, wtedy można jej kupić skarpetki). Nie wiem też, dlaczego uważa się że walentynki są zarezerwowane dla par. Single, trójkąty, czworokąty, gwiazdy heksapentalne i inne związki, których istnienie nie łamie prawa także powinny się dziś odnaleźć na romantycznej kolacji.

Oto prezent ode mnie, walentynkowo-piracka kartka dla Was wszystkich. Kocham Was, buziaki:*