poniedziałek, 17 lutego 2014

Dzień sierściucha




Dziś obchodzimy międzynarodowy dzień kota. Tak trochę międzynarodowy, bo obchodzony we Włoszech i w Polsce, ale co tam... Jako własność dwóch czworonogów tego gatunku czuję, że moim obowiązkiem jest zamieścić stosowny wpis na ten temat.

Koty przez niektórych uważane są za zwierzęta fałszywe i nieprzywiązujące się do ludzi. To bzdura, która ma swoje korzenie jeszcze w średniowieczu, kiedy powszechne było przekonanie, że są one narzędziem diabła. Sądzono je wtedy na procesach, torturowano i skazywano na spalenie na stosie (sic!). Na szczęście w Polsce nie stosowano tych praktyk. Za to w Starożytnym Egipcie za zabicie kota (przypadkowe czy celowe - nieistotne) mordercę czekała kara śmierci. W ogóle Egipcjanie zasługują na jakieś wyróżnienie od Animalsu czy Greenpeace'u. Ponoć gdy wybuchał pożar, bardziej zajmowało ich pilnowanie kotów niż gaszenie płonącego dobytku, a po naturalnej śmierci kota jego właściciel na znak żałoby golił sobie brwi. Umiejętność spadania na cztery łapy nasi pupile zawdzięczają prorokowi Mahometowi, którego nazywa się czasem ojcem kotów. Przez marynarzy uważane są za przynoszące szczęście, przez górników zaś za pechowe. Budziły strach u Adolfa Hitlera i Aleksandra Wielkiego.

Moje sierściuchy wydają się mieć w głębokim poważaniu historię swojego gatunku, natomiast od rana dają do zrozumienia, że są w pełni świadome swojego święta. Na szczęście na oknie pojawił się prezent w postaci całkiem żywego, latającego robala, więc jest prawie jak w Boże Narodzenie.

Pamiętajcie dziś o kotach, również tych które nie mają żadnego człowieka.